UOKiK żąda udostępniania klientom nagrań z infolinii. Chyba słusznie, i chyba nie w pełni zgodnie z Pt.
Miałem inny pomysł na początek tego wpisu. Jednak wygrała lapidarność tweeta branżowego portalu TELKO.in
Prezes UOKiK oznajmił na swojej stronie internetowej o wszczęciu postępowania wyjaśniającego przeciwko 3 operatorom komórkowym w sprawie udostępniania nagrań sprzedażowych. W opinii UOKiK może to naruszać prawa konsumentów.
Komunikat przypomina jednocześnie o:
nałożonym na przedsiębiorców telekomunikacyjnych obowiązku przechowywania i udostępniania treści nagrania, w trakcie którego doszło do zmiany warunków umowy.
Z przepisów prawa nie wynika obowiązek udostępniania nagrań prowadzących do zawarcia nowej umowy – na jakiej podstawie Prezes UOKiK dopuszcza możliwość naruszenia praw konsumentów w takim przypadku? Jedynym rozwiązaniem w takim wypadku mogą być„dobre obyczaje”.
Nie dyskutuję z tym, że ta klauzula generalna jest niezbędna. Mam co prawda problem z możliwością nałożenia w oparciu o nią sankcji karnej (kara pieniężna do 10 % przychodu). Ale w tym przypadku mamy do czynienia ze znacznie gorszą sytuacją.
Prawa telekomunikacyjne jasno określa obowiązki operatora w zakresie udostępniania treści nagrań. Jeżeli trzeba udostępnić nagranie przy zmianie umowy, to nie trzeba przy jej zawarciu. Proste rozumowanie a contrario. No niestety…
Postulat o ostrożnym sięganiu do klauzuli dobrych obyczajów pozostaje w sferze życzeń. W sumie po co pisać ustawy, skoro klauzulą dobrych obyczajów można załatwić wszystko?
Od czasu do czasu czytam, że elementem planu Morawieckiego jest wprowadzenie zmian w ustawie o swobodzie działalności gospodarczej, żeby wyeliminować niepewność prawa, tak niepożądaną przez przedsiębiorców. Nie wiem, na czym miałyby one polegać, ale na potrzeby tego felietonu zapowiadany kierunek zmian wystarczy…
Kierowanie się słusznością to oczywiście nie jest tylko grzech Prezesa UOKiK. Pamiętam, jak zdębiałem, kiedy podczas szkolenia prowadzonego przez znanego sędziego usłyszałem, że wyrok powinien być przede wszystkim słuszny… Efekty tego później obserwowałem: orzeczenia sam uważam za „słuszne”, choć niezbyt zgodne z prawem. Słuszność prowadzi też do niepotrzebnych „precedensów” – ot, chwyci sędziego za serce osoba powoda, a w konsekwencji rozstrzygnięcie (np. SN) toruje drogę podobnym orzeczeniom w mniej wzruszających przypadkach.
A kiedy tak słucham/czytam o protestach środowiska sędziowskiego związanych z Trybunałem Konstytucyjnym, to sobie myślę, że obóz rządzący przecież robi to, co uznaje za słuszne…
Najlepszy komentarz na samym końcu 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Interesujący artykuł. 🙂
PolubieniePolubienie